niedziela, 6 marca 2011

CADILLAC Eldorado

Cadillac Eldorado Biarritz 1959
















     Cadillac Eldorado, ucieleśnienie amerykańskiego snu o motoryzacji, to prawdopodobnie największy kabriolet świata. Montowano w nim piekielnie mocne silniki o pojemności... 8,2 litra! Nigdzie indziej na Ziemi, w żadnym innym seryjnie produkowanym samochodzie nie widziano niczego równie imponującego. W tym i innych modelach Cadillaca gustowali arystokraci, koronowane głowy, mężowie stanu i... sławni gangsterzy. Na liście użytkowników Eldorado nie może również zabraknąć gwiazd show biznesu, z Elvisem Presleyem na czele.


     Pierwsza wersja Eldorado pojawiła się na amerykańskim rynku dokładnie 52 lata temu. W 1953 roku do salonów Cadillaca trafił kabriolet (początkowo Eldorado oferowano wyłącznie w tej wersji; dopiero w późniejszych latach oferta powiększyła się o wersje sedan i coupe) wyposażony w ośmiocylindrowy silnik o mocy 210 KM. Firma powaliła klientów na kolana nie tylko niepowtarzalnym designem (jak głosiła legenda, sylwetka pojazdu była wzorowana na... myśliwcu P-38 Lockheed), ale i potwornie wysoką ceną swojego auta. Eldorado kosztujący 7750 dolarów stał się najdroższym samochodem w Stanach Zjednoczonych. Przebił samego Fleetwooda 75 Imperial ośmioosobowego, innego słynnego Cadillaca (jeździli nim między innymi prezydenci USA), który był tańszy o prawie dwa tysiące dolarów.

     Jak głosi anegdota: „Eldorado dał motoryzacji... tylne płetwy”. To właśnie ten model Cadillaca spopularyzował charakterystyczne zwieńczenie tylnej części nadwozia w kształcie płetwy. W wyprodukowanym w 1958 roku modelu Eldorado Seville oraz modelu Eldorado Biarritz z roku 1959 roku osiągnęły one monstrualne rozmiary, bodaj największe w dziejach motoryzacji.

     Eldorado był również pierwszym w historii samochodem z przednią szybą zachodzącą na boki nadwozia. To rozwiązanie stało się potem jednym z elementów rozpoznawczych amerykańskich krążowników szos. Oprócz tego, w standardowym wyposażeniu pierwszych Cadillaców znajdowały się m. in.: skórzana tapicerka, wspomaganie kierownicy, elektrycznie sterowane fotele (sześć wariantów regulacji ustawienia) i szyby, radioodbiornik oraz nagrzewacz powietrza. Wsiadając do tego samochodu klient od razu wiedział, za co zapłacił tyle pieniędzy. W jego wnętrzu czuł się co najmniej jak w salonie (wóz miał aż 572 centymetry długości i 203 cm szerokości! Rozstaw osi wynosił 303 cm).

     Równie piękny, jak protoplasta rodu Eldorado był model Seville, rocznik 1958. Z przodu auto wyróżniało się poczwórnymi reflektorami i niezwykle oryginalną, wykonaną z chromowanych pocisków atrapą chłodnicy. Przez jej środek przebiegała gruba, pozioma listwa. Dzieło wieńczył masywny zderzak. Jeszcze ciekawiej samochód wyglądał z tyłu. Wspomniana wcześniej masywne płetwy zostały okraszone światłami w kształcie nabojów. Pojazd ważył... grubo ponad dwie tony, ale mimo to rozpędzało się do „setki” w około jedenaście sekund.

     Gdy w 1967 roku na rynku pojawił się nowy model Eldorado, Za Oceanem zapanowała konsternacja. Pierwszy w dziejach Cadillac z przednim napędem? Co ciekawe, dotychczas jedynym autem z takim rozwiązaniem w całej powojennej historii amerykańskiej motoryzacji był Oldsmobile Tornado. Tornado odniósł sukces i nowemu Eldorado też się udało (kolejną ciekawostką jest fakt, że Eldorado powstał na tej samej płycie podłogowej, co Tornado).

     Na skutek kryzysu paliwowego, pod koniec lat siedemdziesiątych byliśmy świadkami „odchudzania” Eldorado. Choć wcześniej wydawało się to mało możliwe, wyprodukowana w 1976 roku nowa wersja Seville była o metr krótsza i pół tony lżejsza od swoich poprzedników. Cadillac szukał kompromisu pomiędzy tradycją, a brutalną ekonomią. O Seville szefowie General Motors mówili, że jest to auto „o międzynarodowej wielkości i amerykańskim luksusie”.

     O ile te zmiany, nie wpłynęły negatywnie na wizerunek Eldorado, to zupełnie inaczej było w przypadku próby zaszczepienia w słynnym Cadillacu silnika diesla. Amerykanie nigdy nie nie przepadali za jednostkami wysokoprężnymi. Najlepiej uwidoczniło to mizerne zainteresowanie legendarnym samochodem w tej wersji.

     Malejący popyt na auta tego typu zmusił szefów GM do zaprzestania produkcji Eldorado. Po pięciu dekadach legendarny wóz zniknął z oferty Cadillaca. „Na pożegnanie” firma przygotowała limitowaną wersję swojego najsłynniejszego auta. Jak nakazywała tradycja, oferowano je w dwóch kolorach: biały Alpine i czerwony Aztec. Przedostatni z serii 1596 egzemplarzy trafił do kolekcji Nicoli Bulgariego w Rzymie. Ostatni Eldorado stanął w fabrycznym muzeum Cadillaca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz